poniedziałek, 8 września 2014

I się zaczęło... Wróciłam do sklepiku na stałe, na co dzień. W dodatku dostaniemy podwyżkę, więc nieco umila mi to wizję roboty...
Z M. znów wszystko dobrze.
I. zostaje tutaj, więc najlepiej na Świecie, chcemy razem zamieszkać.
Mam wszystkie leki.
Dziś czuję się już lepiej, od razu odechciało mi się pić.
A! No i wczoraj w sklepie spotkałam właścicielkę Czarnego Labradora, poznała mnie PO GŁOSIE... Zgubił się Jej mój telefon, wzięła go ponownie i ma się odezwać, bym wyprowadzała Siuśka na spacery, w ramach drugiej pracy, a raczej "pracy".
Z jednej strony cudownie, z drugiej totalne dno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz