niedziela, 2 marca 2014

Tyle wyszło z terenu, że postępowałyśmy 10minut, po czym klacz nagle robi zwrot o 180 stopni i dzida - w niemal cwał w strone stajni, ale na stajni się nie skończyło, a skończyło się na tym, że poniosła mnie samym środkiem asfaltowej ulicy, przez całą wioskę. Cud, że nie jechało wtedy akurat żadne auto, bo już przed oczami miałam scenę jak z Zaklinacza koni...

BŁAGAM, BY NIC JEJ NIE BYŁO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz