niedziela, 17 sierpnia 2014

Waga bez zmian... ; / Trudno, trudno, nie łamiemy się, jedziemy dalej!
Myślę, że to dlatego, że za mało jadłam ostatnie dwa dni, w okolicach 700kcal. Muszę zwiększyć te proporcje.

Wczorajszy trening poszedł GENIALNIE, spalone 210kcal bez żadnej przerwy, może to przez "exctasy" , bodajże ATB, które kiedyś bardzo lubiłam, a dawno nie słyszałam, puścili dla mnie w Open FM na stacji "Fitness" w momencie, gdy zaczęłam opadać z sił. Dostałam takiego kopa, że prędkość wykonywanych ćwiczeń wzrosła dwukrotnie. Również oddechowo fantasycznie, cały czas wdech przez nos, wydech ustami, na spokojnie ( może to też zasługa jedynie dwóch spalonych papierosów?).

Wczoraj, gdy znalazłam moje zapasy wafli ryżowych, wróciłam do diety-bez-chlebowej. Pieczywo zastępuję właśnie waflami ryżowymi SONKO. Jest wiele różnych opcji - z musli, z pestkami dyni, z siemieniem lnianym.. ja wybrałam najprostszą opcję - naturalne i z solą morską. Naturalne składają się w stu procentach z ryżu brązowego, mają 35kcal + 0,3g błonnika w jednym waflu, co wydaje mi się być całkiem dobrą inwestycją. Ah, warto dodać, że te wafle nie zawierają Glutenu. Opakowanie waży 130g, czyli 14 sztuk i spokojnie starczy na kilka dni.



Co do SONKO- gdy nad morzem z M. miałam ochotę na jakąś przegryzkę typu chipsy- wybierałam POP COOL CHIPS POPCORN, smak zielonej cebulki bądź papryki. Wszystkie zdjęcia tabel kalorycznych mam w telefonie, ale jak już pisałam - do czasu "wszczepienia mojemu lapkowi nowej duszy" - nic nie mogę do owego komputerka, czyt. na bloga przesłać...Eh. Dlatego też, posłużę się tymi, znalezionymi w internecie:



Za chwilę pora na drugie śniadanie - herbata czerwona Pu-erh a chwilę po - obiad, muszę się z nim wyrobić do godziny 15:00, maks 15:30. Dziś fasolka szparagowa, pomidor i kotlecik mielony. Kotlecik, jak wszystko co smażone nawet na oliwie z oliwek, wycisnę w ręcznik papierowy, to dobry sposób na pozbycie się nadmiaru tłuszczu, który pokazała mi mama. Zawsze te kilkanaście kalorii mniej.







Harry Potter day today!!!!!


Kiedy kończy się genialny serial, a Ty nie masz pojęcia, co zrobić ze swoim życiem...


Wilfred to mistrzostwo. Prosty, nie raz sprośny humor, jednak każdy odcinek z głębokim przesłaniem. Koniec serialu brutalny, nie banalny. Coś, czego tak na prawdę każdy się spodziewał, acz, gdy się to widzi, serce wali jak szalone...Elijah Wood i Jason Gann odwalili kawał dobrej roboty. Serial zdecydowanie niedoceniany, sami producenci i Elijah Wood dołożyli z własnej kieszeni, by wyszedł ostatni sezon i zwyczajnie serialu nie urwano, za co należą im sie największe brawa, bo dla takiego czegoś, było warto...Dziękuję za wspólne trzy lata!
"Ryan Newman (Elijah Wood) jest pogrążonym w depresji młodym człowiekiem, którego nic nie cieszy, postanawia więc popełnić samobójstwo. Gdy bohater próbuje odebrać sobie życie, sąsiadka Jenna (Fiona Gubelmann) prosi go o opiekę nad jej psem, Wilfredem (Jason Gann). Ryan, w przeciwieństwie do reszty świata, nie dostrzega w Wilfredzie czworonoga, a postrzega go jako człowieka..."

EDIT ,19:03:

Po treningu czuję się PRZECUDOWNIE, czuję się wymęczona, równocześnie pełna energii, chce mi się żyć, czuję się przewspaniale, wesoła, wolna, mogłabym teraz iść w miasto i szaleć!  Poćwiczyłam dziś więcej niż w poprzednie dni, ponieważ nie mogłam się zatrzymać..
Bilans:


Martwi mnie tylko fakt,że ponieważ codziennie ćwiczę spalając po kilkaset kalorii, wygląta to tak, jakbym ostatnio jadła jedynie :

może to za szybki spadek i to to powoduje zastój wagi?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz